eroica20 pisze:Tylko ludzie, których tam nie było, mogą powiedzieć, że to nie jest ważna sprawa. Ja do dziś pamiętam huk uderzeń w ludzi w tłumie, pisk opon i hamulców i do chwili obecnej przerażają mnie zbyt mocno rozpędzone samochody przejeżdżające obok mnie. Ja i moi znajomi mieliśmy duuużo szczęścia, że jesteśmy cali, siedzieliśmy sobie spokojnie w ogródku White House i tylko cudem ten popieprzenieniec nie wjechał w ten właśnie ogródek. Uważam, że każdy, kto bagatelizuje tę sprawę powinien coś takiego przeżyć, uciec przed nim parę razy, tak jak my, w panice, że będzie następny. Ot i tyle.
Też mnie kiedyś potrącił samochód. Też czułem i słyszałem tępe uderzenie zderzaka w moje kości, a potem po krótkim locie spadłem boleśnie na krawężnik. I też miałem uraz do przejść dla pieszych przez parę tygodni, ale nie robię afery z mojej prywatnej sprawy. Sprawcę ukarać zgodnie z prawem, jeśli prawo przewiduje. Ubiegać się o zadośćuczynienia z jego polisy i tyle.
Argument "gdyby Tobie coś takiego się stało to byś inaczej gadał" jak zawsze jest absurdalny .
Tananger mówi bardzo rozsądnie. Jak ktoś jest zainteresowany to niech sięgnie do jakichś źródeł związanych z prawem karnym i postępowaniem karnym. Krzykaczy Ci u nas dostatek, więcej nie potrzeba