Huherko pisze:Zigi - sądy stoją na straży demokracji, dlatego muszą być "nie do ruszenia", to dlaczego prezydent i rząd mogą zostać odwołane, czy jako elementy trójpodziału władzy są mniej ważni? Idąc tym kierunkiem też można dojść do Twojego stwierdzenia, że sądy nie mogą być ustawiane przez polityków, a właśnie w jakiś inny sposób bardziej demokratyczny, z czym także się zgadzam.
Huherko, w Twojej wypowiedzi jest masa nieporozumień. Każdy element władzy pełni inną funkcję w państwie,
sądy zajmują się czymś innym niż władza administracyjna, stąd też wynika inny sposób powoływania ich na stanowiska. A prezydenta nie da się odwołać łatwo, to jest dość złożona procedura. Ministra można odwołać łatwo, ale w przypadku "partyjnego" rządu tak jak aktualnie to się dzieje - co za różnica, który funkcjonariusz partyjny "siedzi na stołku" i tak musi realizować politykę partii rządzącej. I nie jest tak, że sędziowie są kompletnie "nie do ruszenia", ci, którzy popełniali przestępstwa, co było ostatnio przedmiotem propagandowej kampanii PiS, przestali być sędziami, o czym już w kampanii nie było wspomniane. I trzeba zaznaczyć, że każdy sędzia musi mieć odpowiednie kwalifikacje prawnicze, tym bardziej sędzia SN, nie bardzo rozumiem, jak wyborcy w powszechnych wyborach mieliby to ocenić - to odnośnie jednej wypowiedzi powyżej. Uważam, że byłoby dużym nieszczęściem, gdyby w Polsce, gdzie kultura polityczna stoi na dość niskim poziomie, politycy mieliby istotny wpływ na sądy.