11 lat temu
Gratuluję inicjatywy i chylę czoła przed członkani patroli, ale tak być nie powinno. To nie my mamy pilnować ulic, skoro istnieje państwowa służba do tego powołana, profesjonalnie przygotowana, uzbrojona w narzędzia i utrzymywana z (bardzo wysokich w Polsce!) podatków. Pojawienie się więc takiej "milicji sąsiedzkiej" powinno być odebrane jako czerwona kartka dla władz. Bo to oznacza, że w danej dzielnicy ludzie nie czują się bezpiecznie, a Policja chyba nie do końca panuje nad sytuacją?
Nie mam żadnego miarodajnego porównania z innymi miastami, jednak opieram się na własnych wrażnieach subiektywnych. Choć nie mam negatywnych uwag do naszej Policji, to moje obserwacje są takie, że w Redzie właściwie nie spotkałem jeszcze pieszego patrolu. Radiowozy w mojej dzielnicy także są widywane sporadyczne i budzą sporą sensację. Czy to przemyślane działania?
W innych miastach Policja na ulicy jest dobrze widoczna, a u nas jest to wciąż nieczęsty widok. Sama obecność policjantów ma wielkie znaczenie dla podniesienia bezpieczeństwa - zarówno wymiernych wskaźników ale i dla subiektywnych wrażeń obywateli. Wiadomo przecież, że łatwiej i taniej zapobiegać, niż ścigać, karać czy naprawiać skutki. I znów kłania się prewencja, a w tej walce szczególnie ważne jest zapobieganie drobnym naruszeniom prawa. Skutecznie, jeszcze zanim sytuacja wymknie się spod jakiejkolwiek kontroli. Być może też macie podobne spostrzeżenia?
nie wydaję mi się, w wielu miastach Polski i nie tylko - na zachodzie też się z tym spotkałem, oczywiście nie mają uprawnień jak Policja czy Straż Miejska, ale wpływają i to znacznie na bezpieczeństwo. Widoczność ludzi w kamizelkach z napisem patrol, czy straż obywatelska demotywue ludzi do "brojenia" 
tzn. bynajmniej piwnic, podwórek i samochodów pilnujemy
