Ja też mieszkam w bloku i swego czasu (2001-2003 r) wraz z sąsiadami, długi czas walczyliśmy z piekarnią Plozke. Petycje,pisma do wszystkich możliwych urzedów nic nie dały.Kopcił nam tak,że latem wieczorem nie można było otwierać okien i szybko zbierać pranie z balkonu. Policja przyjeżdzała na wezwania, bo nieraz tak dymiło,bo myślałam,że się pali, ale nawet z auta nie wychodzili, zobaczyli ,że pożaru nie ma i odjeżdżali.W gazetach były artykuły, sąsiedzi z domku sąsiadującego z jego posesją proponowali pikietę z blokadą ul. Gdańskiej, by zwrócić na problem uwagę ogólnokrajowych mediów i co ? I nic, nie było żadnej instytucji, która by zakazała truć okolicę. Ale problem sam się rozwiązał piekarnię zamknięto
Jedni mówili,że Sanepid drudzy ,że splajtowała. A my możemy spokojnie otwierać wieczorem okna, suszyć pranie na balkonie i latem posiedzieć na nim
Nie wiem jak jest teraz. Być może zmieniły sie przepisy i podchodzą bardziej restrykcyjnie do trucicieli.Może warto zdjęcia porobić jak kopcą, bo to są dowody ,których się nie wyprą w razie składania skarg i może z uporem maniaka zgłaszać problem, bo pewnie rozmowa uświadamiająca trucicielom, jak bardzo szkodliwe jest spalanie śmieci dla ich dzieci i dla nich samych, na niewiele się zda
Czy takie przypadki gdzieś się zgłasza? Czy ktoś na to reaguje? W jaki sposób zrobić to na tyle delikatnie, by nie zadrzeć z sąsiadami i nie narazić się na wendetę? 
