Elektrownia Atomowa w Żarnowcu?
: |1 Sie 2008|, o 23:16
ELEKTROWNIA JĄDROWA ŻARNOWIEC. Reda 14. 09.1996.
Co znaczy atom, wie Hiroszima,
i Nagasaki - japońskie miasta,
ten lud na wyspie w pamięci trzyma,
i pokolenie nowe wyrasta.
Co znaczy atom, wiedzą Rosjanie,
po Czarnobylu śmierć osaczała,
nikt nie był pewien, czy jutro wstanie,
tylko nadzieja w sercach została.
Lecz nikt już chlebem się nie podzielił,
ciała niewinne, starców i dzieci,
leżące ciężko w białej pościeli,
i słońce w oczy im nie zaświeci.
Matka z swym dzieckiem leży na brzuchu,
przed małą chatką pokrytą czciną,
oboje martwi!, tkwią tak bez ruchu,
jakby dotknięci czaru godziną.
Nagle zamarło wszystko co żyło,
widok to straszny - cisza grobowa,
i już nie wskrzesi tego co było,
- ta bezlitosna śmierć atomowa.
Ci co przeżyją piekło atomu,
będą pustymi ludzi cieniami,
jakże cierpiący, bez swoich domów,
dzieci rodzące się potworkami.
I także u nas czas niepokoju,
wieść weszła w progi każdego domu,
o rozpoczęciu w ramach rozwoju,
energetyki z "jądrem atomu".
Między Lubkowem a wsią Nadole,
gdzie wąski strumyk przez mostek płynął,
zabrano domy, zaprano pole,
zrównano z ziemią wieś Kartoszyno.
Poletko zboża i mały sadek,
została z wioski jedna zagroda,
mieszkał tu jego, - ojciec, i dziadek,
stoi strwożony, - nieco opodal.
Gdy spychacz ziemię mieszał ze zbożem,
spychając coraz to większe zwały,
czuł się jak w serce godzony nożem,
po starej twarzy łzy mu spływały.
A kłosy zboża jakby widziały,
ból wielki, rozpacz - starego człeka,
gdyż pod spychacza lemieszem drżały,
- i tą zagrodę zagłada czeka.
A mury rosły, jak chwasty w zbożu,
już zasypano kawał jeziora,
choć sprzeciw wzrastał, - tu, na Pomorzu,
wciąż nieustannie "lepili" stwora.
I ekolodzy także wzburzeni,
bardzo dotknięci zniszczenia wizją,
chcemy kwitnącej kaszubskiej ziemi,
nikt się nie zgodzi z taką decyzją.
Pośpiech w budowie z ryzykiem wzrasta,
to wszyscy wiedzą na całym świecie,
zginie co żywe, pomorskie miasta,
co chcę powiedzieć, chyba już wiecie.
I przyszła chwila, jakże wspaniała,
a każdy odczuł ulgę na duszy,
bo tam budowa stoi jak stała,
ale do przodu praca nie ruszy.
Budowy karta jest przesądzona,
ta elektrownia z jądrem atomu,
już nie zostanie nigdy skończona,
wszyscy rozjadą się do swych domów.
W radioaktywnych nie gińmy śmieciach,
dbajmy o czystość, jak w krajach świata,
pomyślmy wszyscy o naszych dzieciach,
one chcą także przeżyć swe lata.
By opowiadać swoim rodzinom,
o roku przemian - dziewięćdziesiątym,
roku nadziei, z marzeń godziną,
i roku "walki"na cztery fronty.
Mogę się teraz przyznać bez bicia,
ekonomiści zachodzą w głowę,
czy w czasach bardzo skromnego życia,
stać na ogromną w kraju budowę?!.
T..
Co znaczy atom, wie Hiroszima,
i Nagasaki - japońskie miasta,
ten lud na wyspie w pamięci trzyma,
i pokolenie nowe wyrasta.
Co znaczy atom, wiedzą Rosjanie,
po Czarnobylu śmierć osaczała,
nikt nie był pewien, czy jutro wstanie,
tylko nadzieja w sercach została.
Lecz nikt już chlebem się nie podzielił,
ciała niewinne, starców i dzieci,
leżące ciężko w białej pościeli,
i słońce w oczy im nie zaświeci.
Matka z swym dzieckiem leży na brzuchu,
przed małą chatką pokrytą czciną,
oboje martwi!, tkwią tak bez ruchu,
jakby dotknięci czaru godziną.
Nagle zamarło wszystko co żyło,
widok to straszny - cisza grobowa,
i już nie wskrzesi tego co było,
- ta bezlitosna śmierć atomowa.
Ci co przeżyją piekło atomu,
będą pustymi ludzi cieniami,
jakże cierpiący, bez swoich domów,
dzieci rodzące się potworkami.
I także u nas czas niepokoju,
wieść weszła w progi każdego domu,
o rozpoczęciu w ramach rozwoju,
energetyki z "jądrem atomu".
Między Lubkowem a wsią Nadole,
gdzie wąski strumyk przez mostek płynął,
zabrano domy, zaprano pole,
zrównano z ziemią wieś Kartoszyno.
Poletko zboża i mały sadek,
została z wioski jedna zagroda,
mieszkał tu jego, - ojciec, i dziadek,
stoi strwożony, - nieco opodal.
Gdy spychacz ziemię mieszał ze zbożem,
spychając coraz to większe zwały,
czuł się jak w serce godzony nożem,
po starej twarzy łzy mu spływały.
A kłosy zboża jakby widziały,
ból wielki, rozpacz - starego człeka,
gdyż pod spychacza lemieszem drżały,
- i tą zagrodę zagłada czeka.
A mury rosły, jak chwasty w zbożu,
już zasypano kawał jeziora,
choć sprzeciw wzrastał, - tu, na Pomorzu,
wciąż nieustannie "lepili" stwora.
I ekolodzy także wzburzeni,
bardzo dotknięci zniszczenia wizją,
chcemy kwitnącej kaszubskiej ziemi,
nikt się nie zgodzi z taką decyzją.
Pośpiech w budowie z ryzykiem wzrasta,
to wszyscy wiedzą na całym świecie,
zginie co żywe, pomorskie miasta,
co chcę powiedzieć, chyba już wiecie.
I przyszła chwila, jakże wspaniała,
a każdy odczuł ulgę na duszy,
bo tam budowa stoi jak stała,
ale do przodu praca nie ruszy.
Budowy karta jest przesądzona,
ta elektrownia z jądrem atomu,
już nie zostanie nigdy skończona,
wszyscy rozjadą się do swych domów.
W radioaktywnych nie gińmy śmieciach,
dbajmy o czystość, jak w krajach świata,
pomyślmy wszyscy o naszych dzieciach,
one chcą także przeżyć swe lata.
By opowiadać swoim rodzinom,
o roku przemian - dziewięćdziesiątym,
roku nadziei, z marzeń godziną,
i roku "walki"na cztery fronty.
Mogę się teraz przyznać bez bicia,
ekonomiści zachodzą w głowę,
czy w czasach bardzo skromnego życia,
stać na ogromną w kraju budowę?!.
T..