Re: PTASI OGRÓD.
: |26 Lut 2013|, o 03:55
Serdecznie witam wszystkich -
Redziaczki Już napisałem na Forum Dolina Redy prośbę o pomoc. Zawsze z obawą o życie Łabędzi jadę do Parku. Wiedząc że czeka na nie tam pułapka w zatoczce.
Dziś zauwazyłem jak dzieci idące drogą do mostka, od strony Kazimierskiej, rzucają kulami mokrego śniegu w Łabędzie. Oberwało się jednemu z trójki młodych.
Ta sytuacja ukazała, że w czasie zagrożenia rodzice, skupiają wszystkie pisklaki w grupkę, Puśka także, i sami oczekują na zewnątrz dalszego przebiegu zdarzeń. Tatulek kierował się ku agresorowi. Co ukazuje fotografia. Aż raz wyjdzie na brzeg i da wycisk, po którym agresor długo będzie miał bolesne sińce na całym ciele. Jeśli piętnastolatka w Wejherowskim Parku jednym uderzeniem skrzydeł powalił na ziemię, to co tu mówić o mniejszym. Najgorsze było to, że z nimi szła matka z wózkiem i nie reagowała na to co robią!.
Ewa302 Bardzo dziękuję za miłe słowa, ale już taki się urodziłem, widzę, czuję i rozumiem Naturę o wiele wnikliwiej, niż to robi przeciętny człowiek. To dar i przekleństwo zarazem, ponieważ zło tego świata powiększa się, niszczona jest Natura na każdym kroku. I ja to widzę i czuję!. Jak cierpią inne istoty. Dlatego uznawany jestem za dziwaka. Nie lękam się Natury i praw w niej rządzących, ponieważ je rozumiem i akceptuję. Gdyż jestem tylko jej maleńkim fragmentem. Ale człowieka, który prawa ma te za nic, i na wszystko ma gotowe odpowiedzi, by usprawiedliwić, aby było według jego myśli. A tak nie można. Mój dziadek był leśniczym na Wygodzie, i powiedział mi maksymę którą noszę w swej pamięci: "nie obawiaj się w lesie zwierząt, obawiaj się ludzi". I to sprawdza się z moim życiu. Żadne zwierzę nie wyrządziło mi krzywdy, choć byłem z nimi w bardzo bliskiej odległości. Nie boją się mnie. Mówię do nich, a one nie uciekają. Dlatego fascynowała mnie Psychologia zachowań zwierząt.
Zatoczka z plażą, bardzo przypomina mi moje dzieciństwo, kiedy to wychowywałem się przy rzece nieco mniejszej (Bychowskiej Strudze), każdego roku trzech mężczyzn oczyszczało jej dno, brodząc w wysokich butach, przepływającą przez malownicze tereny zagajników Olszowych. W tym czasie słowo Natura, było esencją tego co istniało. Dziś słowo Natura mono się dewaluowało, i uważa się Ją jako pozostałości po naturalnym stanie jej początków, Na każdym kroku zniszczona śmieciami i cuchnącymi wylanymi odpadkami. Także Te dwie Olchy zastygłe w ukłonie u wejścia do zatoczki, jakże przypominają moje miejsce, gdzie lubiłem przebywać jako dziecko.
Dziś wprowadziłem w osłupienie ludzi karmiących Łabędzie przy mostku, kiedy podjechałem, zawołałem: "Puśki chodźcie jeść. I kierowałem się do płaskiego brzegu kąpieliska. Po kilkakrotnym zawołaniu. Gromada Łabędzi zebrała się w grupkę i płynęły w moją stronę. Puśek jako ostatni. Zaraz "ziupkały" ziarno pszenicy. I dziś zauważyłem że Puśek zbliżył się do Tatulka, nawet jadły razem. Tatulek akceptuje jego obecność przy nim. A dziś podszedł do mnie bardzo blisko i kiedy skierowałem do niego kęs chleba, wyciągnął nieco głowę do przodu, ale nie zabrał pokarmu. Jednak po położeniu na wodę zaraz zjadł. Z obserwacji wiem, co lubią, a czego nie. Tak więc staram się tworzyć takie gesty, które szybko pojmują i akceptują. Tatulek już wie, ze Go tak nazywam i reaguje na to zawołanie nawet z odległości, podnosząc wysoko głowę. Dziś zrobił na mnie wrażenie, podpływając tak bardzo bliako, i obserwuje mnie co robię, jego oczy cały czas obserwują moje gesty. Staje się spokojny i ufny. Nie syczy ostrzegawczo, jak za pierwszym razem, kiedyśmy się poznawali.
Co mnie cieszy, taki bliski kontakt istnieje tylko w trakcie podawania pokarmu, potem wszystkie oddalają się na bezpieczną odległość i płyną do zatoczki. A Puśek jeszcze chwile pozostaje ze mną, zajadając ziarno i chleb. (Uwielbia jeden gatunek), dawałem mu na zmianę jeden i potem drugi, wziął w dziób i upuszczał wyczuwając podmiankę i pozostawiał go na wodzie. Ulubiony zaś zjadał od razu. Fotografia poniżej przedztawia Puśka, jak śpi opodal Tatulka. Taki stan zaobserwowałem poraz pierwszy. Reszta także spokojnie wykonywała toalety swego ciała, oczyszczając piórka. Puśek czuje się bezpieczny opodal Tatulka, dlatego po obfitym najedzeniu się ziarna, chleba i jeszcze czegoś, co "ziupkują" z dna rzeki nurkując w miejscu podawania pokarmu. Lekko go zmorzyło i uciął sobie drzemkę.
Serdecznie pozdrawiam.
Redziaczki Już napisałem na Forum Dolina Redy prośbę o pomoc. Zawsze z obawą o życie Łabędzi jadę do Parku. Wiedząc że czeka na nie tam pułapka w zatoczce.
Dziś zauwazyłem jak dzieci idące drogą do mostka, od strony Kazimierskiej, rzucają kulami mokrego śniegu w Łabędzie. Oberwało się jednemu z trójki młodych.
Ta sytuacja ukazała, że w czasie zagrożenia rodzice, skupiają wszystkie pisklaki w grupkę, Puśka także, i sami oczekują na zewnątrz dalszego przebiegu zdarzeń. Tatulek kierował się ku agresorowi. Co ukazuje fotografia. Aż raz wyjdzie na brzeg i da wycisk, po którym agresor długo będzie miał bolesne sińce na całym ciele. Jeśli piętnastolatka w Wejherowskim Parku jednym uderzeniem skrzydeł powalił na ziemię, to co tu mówić o mniejszym. Najgorsze było to, że z nimi szła matka z wózkiem i nie reagowała na to co robią!.
Ewa302 Bardzo dziękuję za miłe słowa, ale już taki się urodziłem, widzę, czuję i rozumiem Naturę o wiele wnikliwiej, niż to robi przeciętny człowiek. To dar i przekleństwo zarazem, ponieważ zło tego świata powiększa się, niszczona jest Natura na każdym kroku. I ja to widzę i czuję!. Jak cierpią inne istoty. Dlatego uznawany jestem za dziwaka. Nie lękam się Natury i praw w niej rządzących, ponieważ je rozumiem i akceptuję. Gdyż jestem tylko jej maleńkim fragmentem. Ale człowieka, który prawa ma te za nic, i na wszystko ma gotowe odpowiedzi, by usprawiedliwić, aby było według jego myśli. A tak nie można. Mój dziadek był leśniczym na Wygodzie, i powiedział mi maksymę którą noszę w swej pamięci: "nie obawiaj się w lesie zwierząt, obawiaj się ludzi". I to sprawdza się z moim życiu. Żadne zwierzę nie wyrządziło mi krzywdy, choć byłem z nimi w bardzo bliskiej odległości. Nie boją się mnie. Mówię do nich, a one nie uciekają. Dlatego fascynowała mnie Psychologia zachowań zwierząt.
Zatoczka z plażą, bardzo przypomina mi moje dzieciństwo, kiedy to wychowywałem się przy rzece nieco mniejszej (Bychowskiej Strudze), każdego roku trzech mężczyzn oczyszczało jej dno, brodząc w wysokich butach, przepływającą przez malownicze tereny zagajników Olszowych. W tym czasie słowo Natura, było esencją tego co istniało. Dziś słowo Natura mono się dewaluowało, i uważa się Ją jako pozostałości po naturalnym stanie jej początków, Na każdym kroku zniszczona śmieciami i cuchnącymi wylanymi odpadkami. Także Te dwie Olchy zastygłe w ukłonie u wejścia do zatoczki, jakże przypominają moje miejsce, gdzie lubiłem przebywać jako dziecko.
Dziś wprowadziłem w osłupienie ludzi karmiących Łabędzie przy mostku, kiedy podjechałem, zawołałem: "Puśki chodźcie jeść. I kierowałem się do płaskiego brzegu kąpieliska. Po kilkakrotnym zawołaniu. Gromada Łabędzi zebrała się w grupkę i płynęły w moją stronę. Puśek jako ostatni. Zaraz "ziupkały" ziarno pszenicy. I dziś zauważyłem że Puśek zbliżył się do Tatulka, nawet jadły razem. Tatulek akceptuje jego obecność przy nim. A dziś podszedł do mnie bardzo blisko i kiedy skierowałem do niego kęs chleba, wyciągnął nieco głowę do przodu, ale nie zabrał pokarmu. Jednak po położeniu na wodę zaraz zjadł. Z obserwacji wiem, co lubią, a czego nie. Tak więc staram się tworzyć takie gesty, które szybko pojmują i akceptują. Tatulek już wie, ze Go tak nazywam i reaguje na to zawołanie nawet z odległości, podnosząc wysoko głowę. Dziś zrobił na mnie wrażenie, podpływając tak bardzo bliako, i obserwuje mnie co robię, jego oczy cały czas obserwują moje gesty. Staje się spokojny i ufny. Nie syczy ostrzegawczo, jak za pierwszym razem, kiedyśmy się poznawali.
Co mnie cieszy, taki bliski kontakt istnieje tylko w trakcie podawania pokarmu, potem wszystkie oddalają się na bezpieczną odległość i płyną do zatoczki. A Puśek jeszcze chwile pozostaje ze mną, zajadając ziarno i chleb. (Uwielbia jeden gatunek), dawałem mu na zmianę jeden i potem drugi, wziął w dziób i upuszczał wyczuwając podmiankę i pozostawiał go na wodzie. Ulubiony zaś zjadał od razu. Fotografia poniżej przedztawia Puśka, jak śpi opodal Tatulka. Taki stan zaobserwowałem poraz pierwszy. Reszta także spokojnie wykonywała toalety swego ciała, oczyszczając piórka. Puśek czuje się bezpieczny opodal Tatulka, dlatego po obfitym najedzeniu się ziarna, chleba i jeszcze czegoś, co "ziupkują" z dna rzeki nurkując w miejscu podawania pokarmu. Lekko go zmorzyło i uciął sobie drzemkę.
Serdecznie pozdrawiam.