antek pisze:Ci co się boją biegającego goldena czy labradora to dla mnie już gruba przesada.
Wiesz co to
kynofobia? (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fobia) Znam osobę (z Redy), która cierpi na tę przypadłość i wystarczy nawet mały York żeby doprowadzić ją do ataku paniki. I to wcale nie jest gruba przesada!
antek pisze:Druga sprawa powiedzcie gdzie chodzić z psem, skoro po trawnikach nie można, w parku nie można i w lesie też nie mozna. Psy nie bierze się po to, żeby trzymać je na smyczy one potrzebują przede wszystkim wybiegu 3 razy dziennie przynajmniej.
Pytania bardzo ważne, ale chyba trzeba było sobie je zadać
PRZED zakupem psa, prawda? Ja nie potrafiłem znaleźć rozwiązania i dlatego właśnie psa nie mam. Może kiedyś?
antek pisze:Także nie wkurzajcie się na właścicieli psów, tylko wskażcie im miejsce, gdzie pies może się wybiegać.
A na kogo należy się "wkurzać"? Może na psy?! Przecież to właściciele odpowiadają za nie. A także za to oni zgotowali im piekło w blokach. Jeden z kolenych prawdziwych przykładów "miłości" do zwierząt -
Alaskan Malamute w jednopokojowym mieszkaniu z aneksem na drugim piętrze. To po prostu zbrodnia!
Nie mnie wskazywać miejsce, gdzie wychodzi się z psem. Tak jak pisałem wcześniej:
najpierw trzeba ocenić warunki i możliwości, a potem brać do siebie psa - zwierzę, które cierpi, czuje i ma swoje potrzeby. To nie jest zabawka żeby eksperymentować na żywej istocie. I decydując się na zwierzę, trzeba uwzględnić tysiące innych ludzi, którzy mają prawo mieć spokój, nie bać się i niekoniecznie zaczynać dzień od... wdepnięcia.
Naprawdę polecam rybki - nie obszczekują, nie liżą, nie trzeba ich wyprowadzać i nie pozostawiają po sobie wątpliwie pachnących niespodzianek