Warsztat samochodowy Reda zaprasza
Tanie i solidne stoły rozkładane i krzesła w w PomorskieMeble.pl
/informacja w sprawie ogłoszeń drobnych: admin@e-reda.pl/

Mam na balkonie pustułkę

Szukam fachowca, porady. Handel, usługi.
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

CICHY54 pisze:[Serdecznie witam Dorma -

Zapewne Pustułka przy Tobie nie weźmie nic do dzioba, pozostaw pokarm i wodę, kiedy uzna, że nie ma nikogo w pobliżu, wtedy spróbuje. Może to być nawet pora zmierzchu.
.
Myślisz, że jestem taka głupia, żeby tam stać i patrzeć czy coś zje czy wypije? To stało cały dzień i noc i nic. To stało nawet dwa dni i nic. Poprostu ptak byl wystraszony, albo ten drugi ptak, który do niego przyleciał przyniósł mu pokarm.

A z tą literaturą to mnie źle zrozumiałeś. Chodziło mi o to w jaki sposób sie wypowiadasz i ile piszesz. Dajesz cały wykład i niekoniecznie na temat. Dużo bardziej mi sie podobaja te posty które teraz piszesz.
CICHY54
Znam to forum
81 postów
Znam to forum
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Dorma pisze:
CICHY54 pisze:[Serdecznie witam Dorma -

Zapewne Pustułka przy Tobie nie weźmie nic do dzioba, pozostaw pokarm i wodę, kiedy uzna, że nie ma nikogo w pobliżu, wtedy spróbuje. Może to być nawet pora zmierzchu.
.
Myślisz, że jestem taka głupia, żeby tam stać i patrzeć czy coś zje czy wypije? To stało cały dzień i noc i nic. To stało nawet dwa dni i nic. Poprostu ptak byl wystraszony, albo ten drugi ptak, który do niego przyleciał przyniósł mu pokarm.

A z tą literaturą to mnie źle zrozumiałeś. Chodziło mi o to w jaki sposób sie wypowiadasz i ile piszesz. Dajesz cały wykład i niekoniecznie na temat. Dużo bardziej mi sie podobaja te posty które teraz piszesz.
Serdecznie witam Dorma -

Wypowiadam się w sposób jaki mnie nauczono, odpowiedź powinna być objaśniona w szczegółach, by inni, czytający ten temat także pojęli o co chodzi. Nie zależy mi na nabijaniu licznika postów. A zdawkowe kilku zdaniowe wypowiedzi niczego nie wyjaśnią, a jeszcze bardziej zaciemnią sedno tematu.
Chciałem dokładnie wyjaśnić dlaczego zachowanie dzikich zwierząt, w tym przypadku Ptaków, jest odmienne od zachowania ludzi. Jednak potraktowałaś to jako "belferskie wywody". Nie mówimy tu o jakiś rzeczach martwych, a o żywych istotach, które potrzebują pomocy. Dam Ci bardzo wyraźny przykład: Dlaczego pisklęta Pustułki nie pobierały pokarmu?. Odpowiedzi należy szukać w Psychologi zwierząt. Ptaki o wiele bardziej postrzegają najmniejsze szczegóły, które nie zauważa człowiek. A także jak wszystkie zwierzęta odbierają emocje osoby, która się do nich zbliża. Robią to doskonale z dużej odległości, niezależnie od wieku. Także zapach odgrywa bardzo dużą rolę, który wyczuwają o wiele intensywniej niż człowiek. Np. Zapach perfum, czy dezodorantów oraz papierosów, bardzo negatywnie działa na ptaki. To zapach nie występujący w naturze, a więc tworzy dodatkowy stres. Kiedy znajdziemy małego ptaszka, który tylko wypadł z niskiego gniazda w małym krzewie, nie wolno go dotykać gołymi rękami. Zapach człowieka może doprowadzić, że matka porzuci pisklęta. Najlepiej rozejrzeć się za zielem Krwawnika którym dokładnie natrzeć obie dłonie. To niezawodny sposób. Zawsze go stosuję, z doskonałym skutkiem.
Następnym powodem nie pobierania pokarmu, jest on sam. Nie powinien być w dużych kawałkach, pisklęta boją sie takiego pokarmu, nie powinien być zbyt twardy. Z doświadczenia wiem, że najlepiej tolerowany pokarm przez pisklęta mięsożerne, to kawałeczki świeżej drobiowej wątróbki pokrojonej w kawałeczki 0,5. cm X 0,5. cm do 1.cm X 1.cm. w zależności od wielkości pisklęcia.
Pokarm nie powinien nosić śladów zapachu papierosów, dezodorantu, czy perfum. Ręce powinny być doskonale umyte płynem do naczyń, przed jego przyrządzaniem.
Kiedy pisklęta siedzą na balkonie nie powinno się przemieszczać po pokoju, ponieważ zauważają każdy najmniejszy ruch i płoszą się. Nie mam problemów z pisklętami, które miałem w domu, a które po odzyskaniu sprawności opuściły mnie odlatując na łono natury. Te!, które miały kłopoty z lataniem, pozostały u mnie. (Wrona i Kawka).
I tu podam receptę na odchowania pisklęcia. "należy uzbroić się w cierpliwość i okazywać mu bardzo dużo serca, a także posiadać wiedzę jak postępować". Dlatego dokładnie wyjaśniłem ten temat, by znalezione ptaki, które z różnych powodów nie mogą latać, otrzymały opiekę od człowieka.

Obrazek

Na dowód, że to, o czym pisałem powyżej jest realne, zamieszczam jedną z fotografii z ptaszkiem. Fotografia jednak nie była wykonana tylko dla samej fotografii. Ten ptaszek miał mały defekt i po kilku dniach dołączył do swych braci.

Serdecznie pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Widzisz Cichy54 ja nie studiowałam psychologii zwierząt a o wszystkim tym co teraz powiedziałeś dobrze wiedziałam i wszystko co robiłam z moim ptaszkiem pokrywa się z tym co napisałeś. Róznica jest to, że ja dałam ptaszkowi drobno pokrojoną pierś z kurczaka. Mimo wszystko nie tknął przez dwa dni ani wody, ani pokarmu. byc może chodziło o ten zapach.
Wcześniej pisałam o tym, że jednego dnia na noc przyleciała do niego druga pustułka prawdopodobnie juz dorosła i całą noc spały razem przytulone do siebie. Byc może ona go nakarmiła.

Co do Twoich postów to bardzo lubię je czytać i widzę, że zrobiłam Ci duzą przykrośc tym co napisałam o "belferskim tonie". Nie chciałam Cię urazić i przepraszam jeśli to Cię dotknęło.
Bardzo kocham zwierzęta i od dawna się nimi interesuję, ale w moim kręgu zainteresowań od zawsze największa rolę odgrywały psy i na nich się skoncentrowałam najbardziej, tak jak Ty na ptakach :)
CICHY54
Znam to forum
81 postów
Znam to forum
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Róznica jest to, że ja dałam ptaszkowi drobno pokrojoną pierś z kurczaka. Mimo wszystko nie tknął przez dwa dni ani wody, ani pokarmu. byc może chodziło o ten zapach.

Serdecznie witam Dorma -

Kiedy Wrona była pisklęciem, próbowałem dawać jej różny pokarm, ale nie chciała niczego jeść. Była tak bardzo chora, że walczyłem dwa dni, by nie umarła, musiałem dla wycieńczonego ptaka dostosować bardzo lekki i łatwostrawny pokarm. Ugotowałem pstrąga, mięso roztarłem na pastę, brałem je do ust i dokładnie wymieszając pokarm z moją śliną, nabierałem na łyżeczkę i otwierając jej dziób, który bardzo mocno zaciskała ze strachu, delikatnie wkładałem jej do gardła, a następnie podawałem łyżeczką krople wody, by pokarm nie zablokował się w przełyku. Karmiłem ją tym sposobem co godzinę. Po dwóch dniach zaczęła wołać o jedzenie, ciągle miała rozdziawioną japę, kracząc - wołała o jeszcze. Wtedy już dostawała urozmaicony pokarm składający się z żółtek jaj gotowanych na miękko, uwielbiała twarożek wiejski, gotowane skrzydełka drobiowe.
Po roku , kiedy odzyskała równowagę witaminowo mikroelementową. Jej organizm był zdrowy i już zaczęła jeść surową wątróbkę drobiową.
Natomiast malutka Kawka, która ma problemy ze skrzydełkami, ogólnie jest zdrowa i od razu zajadała się świeżą wątróbką. Pierś kurczaka, jest zbyt twarda dla pisklęcia, jak wiem z doświadczenia, nie bardzo się garną do tego pokarmu.
Może także wyczuł Twój zapach, to bardzo możliwe i nie wykluczam tej ewentualności.

Co do Twoich postów to bardzo lubię je czytać i widzę, że zrobiłam Ci duzą przykrośc tym co napisałam o "belferskim tonie". Nie chciałam Cię urazić i przepraszam jeśli to Cię dotknęło.

Przyjmuje przeprosiny Dormo i nie rób z tego sobie wyrzutów, każdemu może sie zdarzyć.

Bardzo kocham zwierzęta i od dawna się nimi interesuję, ale w moim kręgu zainteresowań od zawsze największa rolę odgrywały psy i na nich się skoncentrowałam najbardziej, tak jak Ty na ptakach

Mnie bardzo fascynuje Psychologia zachowań zwierząt. W Entomologii miałem wąską specjalizacje odnośnie jednego gatunku owadów, natomiast w Ornitologii, u ptaków nie gonię z "zaliczeniem" jak największej ilości ptasich gatunków, lecz wykonuję doświadczenia nie "na nich" lecz "z nimi", tworząc odpowiednie gesty, które ptaki szybko odczytują. Widzę wtedy ich mądrość i ścisły związek z prawami natury. Jestem w tej dobrej sytuacji, że doświadczenia wykonuję nie tylko w plenerze, ale kiedy powracam do mieszkania, mogę nadal obserwować ptaszki przebywające na moim balkonie oraz moje dwie czarne "dziewczyny". Zauważyłem już, że Kawka jest o wiele bardziej inteligentna od Wrony. O wiele szybciej się uczy. Zresztą oba ptaki mają jakże odmienną osobowość. Natomiast Wronie zajmuje to dwa trzy dni, jednak ma ogromną pomysłowość w chowaniu przedmiotów.
Używałem do czegoś pensety, odszedłem na chwilkę i już jej nie znalazłem, wiem że miałem ją położoną w określonym miejscu, - i nie ma!. Przeszukałem każdy zakamarek pokoju, i nic. Po trzech tygodniach układałem Wrony "zabawki" i w rurce plastykowej miała zapchaną szmatkę, kiedy ją wyjąłem z rurki, wyleciała penseta. Ty nawet sobie nie wyobrażasz jak ona to szybko i precyzyjnie robi.
Kiedyś też miałem suczkę, która nie odstępowała mnie nawet na krok. Najśmieszniejsze było to, kiedy udawałam się do stomatologa, ona także wchodziła ze mną, za zgodą pani doktor. Kiedy wychodziłem z gabinetu, siedząca w poczekali pani zapytała mnie "Z psem do dentysty?". Na to ja całkiem poważnie, " wyleciała jej plomba z górnej trójki". Wokoło konsternacja!. I nikt nie wiedział o co właściwie chodzi.
Umarła mając 16 lat. Chciałem wziąć drugiego pieska z Ciapkowa, ale w tym czasie dzieci znalazły pisklaka Wrony i..... Zaczęło się!

Serdecznie Cię pozdrawiam wraz z rodzinką.
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Z całym szacunkiem.. Dla mnie ptak nierówna się psu.. Nawet bym się nie zastanawiała. Niestety jak juz pisałam z miłości do psów nie mam ich. Pozostaje mi tylko wygrać dzis w lotka, postawic sobie dom z ogrodem i załozyc sobie tam hodowle piesków :)
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Przypomniało mi się, że miałam zapytać : Co robią Twoje ptaki jak niema Cię w domu? Nie sa zamkniętę? Czy Twoja wrona nie ma ochoty polatac sobie po okolicy i wrócic? W końcu jest ptakiem. W mieszkaniu chyba trochę się męczy, mimo tego, że ma zapewnione wszystko co trzeba.
CICHY54
Znam to forum
81 postów
Znam to forum
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Serdecznie witam Dormo-

Przypomniało mi się, że miałam zapytać : Co robią Twoje ptaki jak niema Cię w domu? Nie sa zamkniętę?


Bardzo słuszne pytanie!. Kiedy Wrona była tylko sama, od początku miała wolność w mieszkaniu. Zanim nauczyła się robić kupkę tam gdzie należało, było z tym trochę kłopotu, ale teraz wszystko jest w najlepszym porządku. Ma wydzieloną jedną część pokoju, do ściany przytwierdzony specjalnie wykonany konar z gałęziami, po których skacze, obok niej na jednej nóżce z cztero pozycyjną stopą stoi karmnik z wodą i specjalną tacką z plastyku, by można było łatwiej utrzymywać jej czystość. Ta część posiada wykładzinę z PCV, a pod miejscami gdzie (teraz obie) robią kupkę, wykładam mokre ścierki od mycia podłogi, po to, by łatwiej i szybciej można wyprać je , kiedy sie zabrudzą i wyłożyć ponownie.
Kiedy Wrona była sama, przesiadywała ze mną przy komputerze na moim ramieniu, nawet czasami do 3:00 godziny. Wtedy niewyspana była "upierdliwa" wobec mnie, ciągnęła mnie za ucho, dziobała w głowę i po rękach. Żal mi jej było, ale sama na swojej gałęzi nie chciała pozostać, kiedy udawałem sie do komputera, wydzierała swoja japę, nie patrząc, że jest cisza nocna (22:00). Jednak musiała swoje godziny odespać, a wokoło jasno - i kłopot!.
Więc kiedy udawałem się po zakupy do centrum oraz po jej ulubione mięsko, wykonałem jej z kocyka siedzonko w łazience na linkach od wieszania bielizny, gdzie w tym czasie, kiedy mnie nie było - spała!. Było tam ciemno i cicho. Po powrocie wylatywała na swoje miejsce, w pokoju, nawet wąski przedpokój, nie stanowił dla niej problemu, potrafiła bardzo precyzyjnie przelatywać nawet w najwęższych miejscach.
Kiedy "dosypiała" brakujący czas pod moją nieobecność, stała się całkiem innym ptakiem: spokojna, skora do zabawy, podkradająca mi różne części elektroniczne, a wieczorem kiedy siedziała na moim prawym ramieniu, dziobem układała mi włosy na głowie (czesała). Jednak muszę być zawsze ogolonym, ponieważ wypatrzy na brodzie najmniejszy włosek i wyrwie. Wiadomo dziewczyna dba o mnie, abym jakoś wyglądał.
Najgorsze było to, że jaklo dorastający pisklak spała w pokoju na gałęzi całą noc. Jednak świt wstawał o 4:00 i ona wraz z nim, wydzierając się na cały głos, wołała mnie. Wstawanie codzienne o czwartej rano nie uśmiechało mi się, a lokatorzy chcą spać jeszcze o tej porze, więc wykonałem wałek z materiału obok mojego miejsca spoczynku, na którym siedziała, przed zgaszeniem światła widziała, że jestem obok, więc była cicho . Jakie było moje zaskoczenie rano, kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem na prawej ręce ułożonej na pościeli, siedzącą bardzo nisko, niczym placek moją pupilkę - spała!. Teraz już nie muszę nic robić, kiedy układam się spać, ona już wdrapuje się na swoje miejsce na prawej ręce.
Rano kiedy wstaję, ona od razu kontroluje nachylenie mego ciała i automatycznie koryguje , wchodząc na ramię. Idziemy do łazienki. Teraz mówię jej "dziuba zrób kupkę". Ona odwraca się tyłem do umywalki i robi wielką kupkę po nocy.
Teraz, kiedy jest Kawka, obie przesiadują razem, nawet mogę je pozostawić na gałęziach kiedy jadę po zakupy. Bardzo lubią patrzeć przez okno jak ptaszki przylatujące na balkon przesiadują na nim. Widzę że jest im raźniej. Wrona spokojna, a Kawka niczym "żywe sreberko" wszystko musi oglądać.

Czy Twoja wrona nie ma ochoty polatac sobie po okolicy i wrócic? W końcu jest ptakiem. W mieszkaniu chyba trochę się męczy, mimo tego, że ma zapewnione wszystko co trzeba.

W zeszłym roku udałem sie z nią w plener i chciałem ją wypuścić by sobie polatała. Poderwała się do lotu i wznosiła się coraz wyżej, wykonując wielkie koło nad blokami. Następnie zawróciła i usiadła niedaleko chodnika. Była tak przerażona, że miała rozdziawiony dziób jak tylko można. Kiedy usiadła nie ruszała się z miejsca, wszystko dla niej było nieznane i olbrzymie. Lokatorzy zauważyli ją, ale nikomu nie przyszło do głowy,że jest oswojona. Kiedy podszedłem do niej i wyciągnąłem ku niej rękę, mówiąc Kama chodź, z jaka radością wskoczyła mi na ramię, i wtuliła się swym ciałem do mojej szyi. Tak bardzo się bała. Potem w letnie dni wychodziłem z nią na balkon, nawet sama wychodziła i wyciągnąwszy szyję zaglądała co się dzieje za barierką. Od tego pierwszego lotu już nie chciała więcej latać na tak wysokim pułapie, nie znaczy to,że w domu nie lata, potrafi precyzyjnie przelatywać w każde miejsce w mieszkaniu.
Kiedy osiągnęła dojrzałość w tym oku, zaskoczyła mnie swoim zachowaniem. Przyszedł Pan odczytywać liczniki ciepła na grzejnikach. Zauważyła go w przedpokoju, i stanęła szeroko na nogach jak to robi orzeł, skrzydła podniosła i wydała tak przeraźliwy głos, a następnie wystartowała w jego kierunku. Nie wiem jak to by sie skończyło. Ale wyszedłem ku niej i wskoczyła mi na ramię. Pan normalnie zbladł. Zauważyłem, że już to miejsce jest jej terytorium, mnie toleruje, ale nikogo poza tym. Zamknąłem ją do łazienki i Pan odczytał wszystkie liczniki.
Kiedy wyszedł, jeszcze długo rozglądała sie po mieszkaniu, czy nikogo nie ma.

Serdecznie pozdrawiam
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Nie chce żebys mnie źle zrozumiał, ale wydaje mi się, że to Ty ja przyzwyczaiłes do tego, że nie lata po dworzu. Wiem, że o nią dbałeś i że była bardzo chora, ale takie trzymanie ptaka w domu i zbytnie przywiązanie go do siebie skazało go na całe zycie na przebywanie z Tobą. Wiem, że jest juz teraz za późno na nową naukę, ale uważam, że ptak powinien latać. A czym różni się takie zostawienie w domu zamkniętego psa od zamkniętego oswojonego ptaka. On moim zdaniem tez tęskni i cierpi tak samo a może i nawet bardziej bo w jego naturze jest latanie na otwartej przestrzeni. Psu wystarczy bieganie po ziemi.
Z tego co opowiedziałes mozna wywnioskować, że równie dobrze można nauczyc psa załatwiania się w domu i przywiązac go tak do siebie, że będzie sie bał biegac po dworzu. Zresztą każde zwierze chyba mozna..
CICHY54
Znam to forum
81 postów
Znam to forum
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

Seerdecznie witam Dorma -

ale wydaje mi się, że to Ty ja przyzwyczaiłes do tego, że nie lata po dworzu. Wiem, że o nią dbałeś i że była bardzo chora, ale takie trzymanie ptaka w domu i zbytnie przywiązanie go do siebie skazało go na całe zycie na przebywanie z Tobą. Wiem, że jest juz teraz za późno na nową naukę, ale uważam, że ptak powinien latać.

Z całym szacunkiem, nie gniewaj się, ale muszę Ci, przekazać następny wykład z "Psychologii zachowań zwierząt".
Ptak który został dłużej niż miesiąc na łasce człowieka, z powodu choroby, czy innego defektu zdrowotnego, nie da już rady w nowym otoczeniu. Moja Wrona przyniesiona przez dzieci z lasu umierała, była pisklakiem, który już miał opierzenie, ale klatkę piersiową miał gołą. Przez dwa dni ratowałem ją od śmierci, te dwa dni były dla mnie wiecznością. Nawet noc nie była przespana. Jak Ty sobie wyobrażasz jej los, pozostawić, niech umiera?. Za dużo śmierci ptaków oglądam każdego roku. Kiedy zaczęła już przyjmować pierwsze kęsy pokarmu, tylko ja widziałem jej olbrzymią wolę życia. Silna awitaminoza spowodowała tak duże straty w jej organizmie, że pióra łamały sie niczym kruche patyczki u nasady. Tak że Wrona została pozbawiona możliwości latania. Wykonywała próby wyrywania wystających kikutów z jej ciała, ale nie jest to takie proste i trwa nawet dwa miesiące. Po tym czasie kiedy już obumarłe pióra, nie stawiały oporu, wyrywała je każdego dnia. Posiadam dokumentację z tego okresu, jak wyglądały jej pióra. Kiedy już wszystkie pozostałości piór usunęła, zaczął się pierwszy etap pierzenia. Zaczęły wyrastać jej nowe pióra, a czas płynął. Kiedy wyrosło jej pełne opierzenie minął prawie rok. I co teraz?, wypuścić ją?. Wykonałem próbę, ale dla niej otaczający świat był ogromny. Nie tylko nie przystosowała by sie do nowych warunków, ale została by zaatakowana przez inne ptaki. I miał bym tyle pracy zmarnować?. A przecież ona tak bardzo chciała żyć.
Kiedy się opiekuję chorym ptakiem, nawiązuje się tak zwany "KONTAKT MENTALNY" między ptakiem a opiekunem. Odczuwasz jego cierpienie. Zrozumie tylko ten stan, kto już miał z tym do czynienia.
A czym różni się takie zostawienie w domu zamkniętego psa od zamkniętego oswojonego ptaka. On moim zdaniem tez tęskni i cierpi tak samo a może i nawet bardziej bo w jego naturze jest latanie na otwartej przestrzeni.
Myślisz?! że tęskni. Przecież możesz go spytać, jest taka możliwość rozmawiania z zwierzętami, jest to język gestów. Wychodząc po zakupy, należy utworzyć taki gest, zrozumiały przez zwierzę, w tym przypadku ptaka, by nie czuł się opuszczony. Jakie to bardzo proste. Jak sprawdzić czy po powrocie ptak nie jest zestresowany?. Pierwsze obserwacje jego zachowania po przyjściu. On swym zachowaniem tworzy gesty, które tylko należy odczytać. Jeśli zaczyna gaworzyć, a poproszony siada na ramieniu, to gest zadowolenia.
A co jest lepsze dla psa wyrzuconego przez właściciela do lasu, czy powolna śmierć, czy życie w schronisku dla zwierząt, Przecież tam otrzyma pokarm i dach nad głową. On także chce żyć choć w zmienionych warunkach.
Miałem suczkę 16 lat którą wziąłem z schroniska i wiem jak długo trzeba było cierpliwie znosić jej stres, z czasów, zanim trafiła do schroniska. Jej rany na skórze i ruszające się zęby nie były powodem jej doskonałego karmienia. Dlatego wiem jak to w życiu wygląda.
Czym się różni pies zamknięty w domu od ptaka.
Tym sie różni, że pies wypuszczony na dwór, będzie chciał tam pozostać jak najdłużej, natomiast ptak niekoniecznie. Opisywałem w poprzednim poście, reakcję Wrony po pierwszym locie. Kiedy się poderwała, myślała takimi kategoriami jak opisujesz, ale to wszystko ja przerosło, powróciła na ziemię i siedziała z szeroko otwartym dziobem obok chodnika, trzęsąc się. Dlaczego nie leciała dalej, przecież mogła, była wolna!. A jednak, kiedy podałem jej rękę jakże szybko wskoczyła na ramię i trzeba było widzieć jak swym ciałem wtuliła się do mojej szyi. Szliśmy do domu, a ona siedziała mi na ramieniu. Do wieczora nie jadła, tylko patrzyła się gdzie jestem. Kiedy oddalałem się do drugiego pokoju, podrywała się do lotu i podążała za mną. Robiła kupę, bardzo często, i gdzie popadnie. To był dla niej ogromny stres. Widziałem jak cierpi. Musiałem nosić ją na klatce piersiowej, by uspokoiła się po tym fakcie. Trwało to dwa dni.
A co z pisklakiem Kawki, przecież konsultowałem się telefonicznie z fachowcem w tym kierunku. Po miesiącu już Kawka nie miała szans na powrót na łono natury.
Dziś jeszcze dobrze nie lata, powodem tego jest brak pierwszego rzędu piór w obu skrzydłach w wyniku złego odżywiania. Fotografie poniżej.
Obrazek..1.Obrazek

Dopiero teraz jej wyrastają, kiedy po treściwym pokarmie odzyskała prawidłową wagę.
Psu wystarczy bieganie po ziemi.
Z tego co opowiedziałes mozna wywnioskować, że równie dobrze można nauczyc psa załatwiania się w domu i przywiązac go tak do siebie, że będzie sie bał biegac po dworzu. Zresztą każde zwierze chyba mozna.

Twoje słowa to ogromne uproszczenie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
Na koniec zadaję Ci pytanie:
Czy chciała byś umrzeć od razu, nie mając wyboru?, czy żyć!, chociaż w zmienionych warunkach!.
Pozostawiam Tobie to do przemyślenia. A jak znam życie, znam także i Twoją odpowiedź.

Serdecznie pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Dorma
Wygadany Lider
3166 postów
Wygadany Lider
Rejestracja: 16 lat temu

15 lat temu

CICHY54 pisze:Seerdecznie witam Dorma -

Ptak który został dłużej niż miesiąc na łasce człowieka, z powodu choroby, czy innego defektu zdrowotnego, nie da już rady w nowym otoczeniu. .

To jest raczej oczywiste. Każdy o tym wie, ze ptak który był chory i zostal wyleczony przez człowieka i przywiązał się do niego juz nigdy nie wróci do swojego naturalnego środowoska.Znowu mi tłumaczysz rzeczy które wiem.
Chodziło mi raczej o naukę latania na powietrzu..Żeby mogła sobie polatać i wrócić. ale skoro napisałeś, że się boi to trudno.. Do niczego jej nie zmusisz..
CICHY54 pisze: Myślisz?! że tęskni.
.
Tak, myslę, że tęskni.. Tak samo jak pies i inne zwierzęta kochajace swojego pana i będące do niego bardzo przywiązane. a gesty radosci i braku stresu? Psy też jak Pan wraca do domu niesamowicie się cieszą ( tak jak twój ptaszek) mimo tego, ze były przez cały dzień same.
CICHY54 pisze: Psu wystarczy bieganie po ziemi.
Z tego co opowiedziałes mozna wywnioskować, że równie dobrze można nauczyc psa załatwiania się w domu i przywiązac go tak do siebie, że będzie sie bał biegac po dworzu. Zresztą każde zwierze chyba mozna.

Twoje słowa to ogromne uproszczenie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.
.
To nie jest odpowiedź na moje pytanie, ale ok zadam inne Co jest lepsze: życie w zmienionych warunkach(jak to nazwales), czyli np. przebywanie w domu przez pół dnia, ale ciepło i miłośc własciciela i smaczne jedzonko? Czy moze przebywanie w schronisku albo bieganie samopas po dworzu lub smierć z głodu? Mówię tu oczywiście o psach.

Wiesz ile więcej byłoby bezdomnych psów gdyby nie ci ludzie mieszkający w blokach i pracujacy, pozostawiający swoje pieski na jakiś czas same i tez zapewniający im godziwe życie?
CICHY54 pisze:
Na koniec zadaję Ci pytanie:
Czy chciała byś umrzeć od razu, nie mając wyboru?, czy żyć!, chociaż w zmienionych warunkach!.
Pozostawiam Tobie to do przemyślenia. A jak znam życie, znam także i Twoją odpowiedź.

Serdecznie pozdrawiam.
Moja odpowiedź jak sam napisałeś - znasz. Zreszta odpowiedziałam wyzej.

Myslę, że poniekąd i tak mamy podobne zdanie na co wskazuje twoje pytanie i to własnie chciałam ci udowodnić
ODPOWIEDZ