Szczerze mówiąc - to była moja pierwsza "suszarnia" w życiu więc co tam się będę mądrzył. Jedynym problemem okazało się..... wstrzelić na wolne miejsca!!!!!
Poza tym: personel pomógł
Powiedzieli co, jak i z czym.
Smakowało - choć jak dla mnie - kosztowne nieco...
No ale na stałe nie będę się tam stołował.
Potem porównałem w innym miejscu.
Hmmmmm....mało miejsca w tej naszej redzkiej enklawie.
Szkoda że MASTER który robi to wszystko nie jest lepiej widoczny - w innym miejscu podobało mi sie patrzeć na jego sprawność - bo to też SZTUKA.
Podobały mi się też w tym innym miejscu żeliwne naczynia i imbryki do hierbaty.
Kurcze - najbardziej boli brak miejsca - ja wolę nisko i szeroko - a tu w Redzie tak....barowo.
Trudno stworzyć klimat a to chyba też ważne w transferze kuchni regionalnej?
aaa... podobało mi się w tym innym miejscu: płacisz BILET WSTĘPU i jesz! ile dasz radę
Cudowna opcja dla tego co "pierwszy raz"
I to że w menu były zdjęcia "jak żywe" tego co sie dziwnie nazywa.
Każda taka "świątynia" MUSI mieć świadomość że trzeba pomóc nowicjuszom (w swoim własnym interesie) a nie każdy się przyzna do tego
Generalnie: fajna kuchnia i na pewno dobrze że jest.
Reda to nie metropolia ale to nie znaczy że tylko LIDL; Biedaronka czy piwialka mają rację bytu!