lena pisze:I tu się mylisz Jaro
ja w zeszłym roku w wakacje spotkałam na naszym- jakże pięknym, (zabytkowym!) dworcu w Redzie bardzo sympatycznego Włocha
. Był nieco zagubiony, pytał mnie w którą stronę ma jechać, żeby trafić do Rewy... potem zaczął się plątać: Rewa, Reda, Rewa, "Rumija"- wszystko mu się pomieszało;). Wkońcu doszliśmy do porozumienia, jak zapytałam, czego konkretnie szuka- powiedział "Castorhama..? "- no i kupiłam mu bilet w kasie do tej jego Rewy, czyli Rumi (bo obawiał się, że kasjerka speak english nicht
), potem odprowadziłam na właściwy przystanek i pojechalimy skmką:D Wysiadł w rumi, a ja jechałam dalej... długo nie mogąc dojść do siebie po tym niezwykłym spotkaniu
He he. Ale jaja! Ten Włoch to kolega, który przyjechał do mnie w odwiedziny. Można powiedzieć, że turysta. Zwiedził całe Trójmiasto, Małe Trójmiasto i Półwysep i miejscowości nad zatoką. Zakochał się w tym miejscu, nawet ma plan mieć domek w Rewie:).A co nadziwniejsze, nawet Reda mu się podoba.
A wracając do wątku spotkania na dworcu, tego dnia musiałam być w pracy, więc nie mogłam mu poświęcić czasu, i kolega postanowił zrobić mi niespodzianke.Samodzielnie wybrał sie do Castoramy zakupił części do prysznica (tak sobie dzień urozmaicił
). No i nie ma mu się co dziwić, że Reda, Rewa i Rumia mu się troszkę pochrzaniły , he he. Dziękuję Koleżance, żę pomogła.Cała operacja zakończyła się sukcesem, prysznic działa do tej pory.A kolega Włoch uwielbia nas nawiedziać od czasu do czasu:)