Ok, sądziłam, że mówisz o jakichś wcześniejszych okresach, adekwatnych do tych, gdy frank szedł w górę. Co i tak nie zmienia faktu, że w moim przypadku różnice były niezauważalne. Pomijam już szczegół, że od jakiegoś czasu stopy procentowe NBP znów sukcesywnie idą w dół, więc naprawdę ja osobiście nie widzę powodów do płaczu i narzekania.ja brałem kredyt w 2010 roku przy stopach 3,5, później podnieśli do 3,75, następnie do 4,5, później 4,75. Dziwne, że tego nie pamiętasz. U mnie to był znaczny wzrost na racie.
Ech, a myślałam, że przykład z urlopem ojcowskim coś podpowie, ale niestetyto ma do rzeczy, że Państwo powinno wszystkich obywateli traktować równo.
Co ma fakt, że TERAZ rząd ma zamiar pomóc obywatelom do faktu, że WCZEŚNIEJ inny rząd takiego zamiaru nie miał? Idąc tym torem rozumowania generalnie nie należałoby wprowadzać kompletnie żadnych ułatwień, udogodnień, zmian na lepsze, jeśli nie dotyczyłoby to ludzi, którzy kiedyś mogli z tego skorzystać, ale teraz już nie. Bo zawsze ktoś będzie miał obiekcje.
Dla mnie ruchy w kierunku zapowiedzi pomocy "frankowiczom" to jakiś znak, że jeśli i "złotówkowiczom" zacznie się dziać krzywda (jak dotąd jakoś tego nie było słychać, nikt się jakoś dziwnym trafem nie skarżył do momentu podniesienia hasła "pomoc dla kredytobiorców w walutach obcych"), to Państwo będzie konsekwentnie także im w tej kwestii pomagać. Nie widzę sensu w byciu psem ogrodnika. Jeśli komuś ma być dobrze, to świetnie! Nie mam zamiaru zachowywać się jak typowy złośliwy Polak (niestety, to domena naszej narodowości), który życzyłby sobie, by sąsiadowi wszystkie krowy zdechły, bo u mnie zboże nie obrodziło.
Ale gdzie i jak Ci urósł ten kredyt w złotówkach? Jakim cudem? Bo gapię się w ten wykres WIBOR na przestrzeni ostatnich lat i nijak mi wzrost kosztów kredytu PLN nie wychodziArtykuł 32 konsytuacji o tym mówi. A jakie to jest równe traktowanie, że jak kredyt urósł frankowiczom to im Państwo pomoże, a jak urósł złotówkowiczom to niech radzą sobie sami?
A naprawdę chodzi o obniżenie kredytów? Serio pytam, bo z mojej wiedzy wynika, że kompletnie nie w tym rzecz.Poza tym nie mówię, żeby nie pomagać. Tylko jak już to sprawiedliwie. Obniżyć kredyty i tym co mają w walutach i tym co mają w złotówkach.
A gdzie jest powiedziane, że ma powstać jakaś ustawa? To raz. A dwa - droga prawna już została przetarta, tylko co z tego, jeśli żaden bank nie egzekwuje wyroków? Sugerujesz przeciętnemu Kowalskiemu walkę z wiatrakami? Przecież właśnie o to chodzi, że banki mają to w nosie i w ten sposób niczego nie da się załatwić "oddolnie", że się tak wyrażę.Banki wg. Ciebie działają niezgodnie z prawem, twierdzisz, że "nie respektują wyroków sądów" więc Państwo stworzy ustawę, że banki mają wziąć na siebie część ciężaru kredytowego? To jakiś absurd. Jak ktoś nie respektuje wyroków sadów, to chyba jest od tego droga prawna, a nie tworzenie ustaw.
Jeśli wziąłby się za to rząd, to choć ja osobiście korzyści żadnych nie będę miała z tego tytułu, to jest dla mnie i innych nadzieja, że ten bankowy burdel zostanie choć w małym stopniu opanowany, a ryzyko, że i innych ktoś kiedyś zechce wydymać w tzw. "świetle prawa", znacznie spadnie jeśli nie zniknie całkowicie.